sobota, 17 października 2009

Słój Witold - proponuje abyście pokombinowali część środkową

Lekko odkręcony słoik po majonezie ale wymyty do czysta, stał na schodach przejścia podziemnego i tłumaczył Foolowi Coolowi jak najlepiej dojechać do centrum. Fool Cool uważnie słuchał i starał się zapamiętać podane mu przez Witolada , tak mu się przedstawił niecodzienny rozmówca, wskazówki.
- No wiec musi pan, proszę pana, pójść w górę tymi schodami i skręcić lewo, do wyjścia obok tej białej budki. Dalej pójdzie pan prosto, aż do takiego miejsca, w którym się wydaje że pachnie goframi. Tam trzeba skręcić w lewo i około po 300 krokach będzie stał mały chłopiec sprzedający lemoniadę. Musi go Pan minąć i iść dalej prosto w dół, aż do schodów za ścianką, z napisem Muzeum w lewo i skręca Pan w prawo i zaraz prosto kawałeczek ...
- Przepraszam, co z tymi goframi?
- Jakimi goframi?
- No przecież przed chwilką mówiłeś , oj przepraszam, nie wiem jak mam się zwracać?
- Wystarczy – Słoju.
- A więc Słoju Witoldzie, co z goframi o których przed chwileczką mówiłeś?
- Ach, tych. Budka z goframi jest przy plaży, ale to bardzo daleko. – Słój lekko zmienił kierunek trasy.

Fool Cool poczuł że się poci. Cięzko szla im ta rozmowa.

- Czy słój mnie nie rozumie? Miałem dojść do miejsca w którym pachnie goframi i nie pamiętam co miałem tam zrobić.
- Wie pan co? Ja z panem pojdę tam gdzie będzie Pan chciał.
- O, dziękuję bardzo – ucieszył się Fool Cool.

..............................................................................................................................................................................................................................................................................................................


TUTAJ WASZE POMYSŁY







zakończenie



Wtem rozległ się gong dworcowy i doleciał do niego narastający dźwięk:
- Wstawaj! Wiesz która jest godzina?! Boże, ile razy Ci mówiłam, nie siedź do późna to się wyśpisz, a ty oczywiście nie, siedzisz i siedzisz, nie wiadomo co tam robisz, coś tam dłubiesz, jakieś pierdoły a ja chcę spać, a ty mi przeszkadzasz i w ogóle, zupełnie jak bym miała spać w jakimś metrze czy w tramwaju, tak hałasujesz,

FoolCool wstał z łożka i poszedł do kuchni. Już na niego czekał, wielki pusty słój po majonezie. Witold Słój odkręcił się i z lekko rozbawionym gwintem zaprosił się na sałatkę.

wtorek, 13 października 2009

Pani z odkurzaczem na smyczy w kolorze jej oczu. część 2

Pan Tool postanowił rozpocząć przygotowania od spotkania się z szefem. Chciał się pochwalić, że znalazł klientkę i to za całkiem niezłe pieniądze.
- Mówię Panu, ona niczego nie może spamiętać dłużej niż parę minut. Nawciskałem jej, że będzie bardzo trudno, że to skomplikowane i dała się urobić. Spotykam się z nią jutro z samego rana.
- Czy zamówił już Pan Panią z Odkurzaczem w Kolorze Jej Oczu? Sprawdził Pan czy jest wolna?
- Tak, ale muszę jeszcze potwierdzić. – odparł kłamliwie Pan Tool.
- W takim razie życzę owocnej pracy. Jak Pan chce to potrafi. Do widzenia! – szef pożegnał go i zajął się swoimi sprawami.
Pan Tool wyszedł z gabinetu i udał się natychmiast zamawiać Panią z Odkurzaczem w Kolorze Jej Oczu. Miał nadzieje, że będzie wolna. Miał szczęście – jej grafik na jutro był pusty. Poszedł się z nią spotkać, żeby przekazać co będzie miała do zrobienia. Czuł się niepewnie. Nie lubił jej.
Ona za to, troszkę się w nim podkochiwała.
- Witam cię mój handlowcze! Dawno cię nie widziałam. Coś przeszkadza ci w pracy? Może jesteś przemęczony, powinieneś odpocząć kotku – powiedziała czule.
- Cześć! Nie mów do mnie tak.
- Jak?
- Tak jak właśnie mówiłaś. Nieważne – żachnął się. - Mamy robotę do zrobienia.
- Tak? A jaką?
- Trzeba jednej kobiecie przywrócić zdolność pamiętania o czym chce, a nie tak jak teraz, ciągle wszystko zapomina. Mówię ci, rozmawiałem z nią a raczej usiłowałem, nie da się. Znaczy da się, ale strasznie uciążliwie. Traci wątek co dwa trzy zdania, czasem trochę później. – opisał pokrótce problem i dodał – I co dasz radę? Idziemy do niej jutro z samego rana.
- A co mam nie dać? Pewnie, że dam radę. Tylko się nie spóźnij jak zwykle mój ty toolsiku-bobasiku! Pa! Pa!
- Cześć. – postanowił nic nie mówić na temat jej zwracania się do niego. - - Może kiedyś, jak będę zmieniał pracę to jej powiem, że jest nieźle walnięta, spasiona i ma świra – rozmarzył się.



Następnego dnia spotkali się w pracy. Od razu pojechali do Pani Niememberskiej. Pod jej drzwiami spotkali Foola Coola, którego Pani Niememberska zdążyła już polubić i go poprosiła żeby też przyszedł. Czuła się z nim bezpieczniej.
- Dzień dobry Pani! – powiedział Pan Tool – Chciałbym Pani przedstawić Panią z Odkurzaczem Na Smyczy w Kolorze Jej Oczu, ona właśnie wraz ze mną rozwiąże Pani problem.
- Dzień dobry. Witam, witam. Dziękuję Panu, że Pan przyszedł – zwróciła się do Fool Coola.
- Dzień dobry! Cieszę się, że pamiętała Pani o naszej wizycie – odparł Fool Cool rzeczywiście zadowolony, że nie musiał od razu przywracać jej pamięci, ale czuł, że tak dobrze nie będzie. Nie mylił się. Jego obawy potwierdziły się gdy obie panie już się ze sobą zaznajomiły i Pani z Odkurzaczem Na Smyczy w Kolorze Jej Oczu postanowiła zacząć działać.
- Teraz zaczniemy przywracać Pani pamięć do stanu równowagi. Proszę usiąść tu na krześle i zamknąć oczy. – powiedziała spokojnym głosem.
- A dlaczego mam tutaj siadać i zamykać oczy? Kim wy w ogóle jesteście
i co tu robicie? Dlaczego was tu tylu jest? Proszę natychmiast wyjść!! – utrata wątku była całkowita. Fool Cool stanął na wysokości zadania.
- Proszę Pani, opowiem Pani jak to zrobimy – powiedziała Pani z Odkurzaczem Na Smyczy w Kolorze Jej Oczu – gdy już Pani usiądzie, a może nawet lepiej się położy, mój odkurzacz wprawi Panią w stan głębokiej hipnozy. Wtedy postaramy dotrzeć do przyczyny problemu.
Jak się Pani obudzi to już będzie wszystko dobrze.
- Ale dlaczego ten odkurzacz ma mnie wprowadzać w hipnozę? On umie?
On bardzo dziwnie wygląda, ja mu nie ufam.
- To jest sprzęt hipnotyzerski najnowszej generacji. Widzi Pani te światełka wokół dyszy? To są diody emitujące fale alfa, które wprawią Pani świadomość w stan podobny do snu, ale będzie mogła Pani z nami rozmawiać. – Pan Tool zaczął klarować Pani Niememberskiej zasadę działania odkurzacza – Przystawimy go Pani do twarzy, troszkę będzie warczał ale proszę się nie bać – to normalne; i wtedy zacznie się nasza praca. Pani będąca we śnie odpowie nam na różne pytania, zadania i my się wtedy zorientujemy co Pani jest i poukładamy wszystko w jak najlepszym porządku, żeby dobrze działało, to znaczy, żeby Pani pamięć zaczęła poprawnie działać. I to wszystko.
-A jaką mam gwarancję, że się uda? I czy nic mi się nie stanie? – spytała zaniepokojona.
- Zapewniam Panią, że jak się obudzi to niczego nie będzie musiała zapamiętywać. Wszystko będzie się samo pamiętało. Czy to nie cudowne? Nawet ja tak nie mam. – przy ostatnim zdaniu głos Pana Toola posmutniał. – Aha, jeszcze maleńki drobiazg. Proszę tutaj złożyć podpis.
W tym momencie Pani Niememberska znów wymagała pomocy Foola Coola. Dał sobie dzielnie radę.
- Mógłbyś być niezłym terapeutą – powiedział Pan Tool – świetnie sobie radzisz. Nie sądzi Pani?
- Ależ tak, rzeczywiście zawsze mi pomaga jego obecność. Ale coś mi Pan mówił o podpisywaniu czegoś, tak?
- Tak, ale to tylko drobiazg. O proszę, tutaj w tym miejscu. – podsunął jej pod rękę parę kartek spiętych razem i wskazał miejsce na ostatniej.
- A co to jest?
- Och, to nic takiego. To taka umowa, że się Pani zgadza na nasz zabieg, widzi Pani tutaj jest to napisane. No i jeszcze oczywiście potwierdzi Pani swoim podpisem akceptację ceny za usługę.
- I to wszysko?
- Tak – odpowiedział Pan Tool krzyżując palce pod stołem.
- No dobrze. Proszę o coś do pisania. – Pani Niememberska złożyła podpis.
Przystąpili do działania. Pania Niememberska położyła się i przystawili jej do twarzy odkurzacz, który nie tylko migał diodami ale i wypuszczał z dyszy gaz obezwładniający. Gdy zapadła w letarg zabrali się do wypytywania:
- Gdzie masz pieniądze? Gdze są kosztowności? – i tak dalej, aż dowiedzieli się czego chcieli.
Ogołocili jej dom ze wszystkiego co przedstawiało jakąś wartość. Załadowali się na furgonetkę, którą przyjechała Pani Tulowa i odjechali.

Pani Niememberska obudziła się w pustych ścianach na łóżku które jej łaskawie pozostawili. Ale pamiętała już wszystko – to ten odkurzacz jednak zadziałał. Poszła do kuchni i przygotowała sobie kawę w starym, odrapanym czajniku. Nie musiała sobie przypominać jak się ją robi.

Hektor i Wektor część 3

poniedziałek, 12 października 2009

Pani z odkurzaczem na smyczy w kolorze jej oczu.

Było gorąco. Pan Tool siedział przy swoim biurku zawalonym wszelkiego rodzaju papierami, długopisami, jednym telefonem i resztą drugiego śniadania, którą zostawił sobie na później, jak zwykle zresztą. Czekał. Nudziło mu się. Nie miał ani ochoty posprzątać biurka na którym naprawdę nie było już miejsca, ani na kawę, no na nic. Było mu na wszystko za gorąco. Mógł tylko siedziec i czekać. Czekać. Na klienta. Samemu szukać też mu się nie chciało. Poza tym, czuł się troche rozleniwiony i kiedy zaczął już powoli osiągać błogostan zanurzając się w drzemkę, jego szef walnął pięścią w ostatni wolny fragment blatu biurka. Natychmiast stał się żwawy, pełen zapału i energiczny. Nawet za bardzo, bo przy zrywaniu się z krzesła zrzucił pod nogi szefa swoje drugie śniadanie.
Tool! Czy możesz mi powiedzieć co tu się dzieje i co to jest za bajzel?! Co ty wyprawiasz Tool? Śpisz w pracy?! – szef nie bawił się w bycie perpan.
Pan Tool wiedział, że przesadził. Powinien był chociaż posprzątać. Teraz miał przed sobą rozmowę motywującą. Zawsze taka sama i przynosząca odwrotny skutek. Nagle sobie przypomniał, że jeszcze ma możliwość ucieczki z biura do jakiegoś klienta. Dopadł do telefonu. Wykręcił numer swojego przyjaciela Foola Coola, który zawsze miał jakieś pomysły. Czasem byle jakie ale zawsze.

- Cześć Foolkinek!
Cześć. Nie nazywaj mnie tak, ty Tulsie – powiedział rozespanym głosem Fool Cool – o co chodzi?
Ty zaraz o co chodzi. Chciałem z tobą pogadać, tak po prostu – Pan Tool próbował się przymilić.
Mhm, akurat. Mów o co chodzi!
No dobrze, masz racje. Mam problem, nie mogę znaleźć klienta dla Pani Z Odkurzaczem Na Smyczy W Kolorze Jej Oczu. Nie słyszałeś o kimś kto by jej potrzebował?
Czekaj, czekaj. Ktoś mi coś ostatnio mówił, że ma jakiegoś znajomego z kłopotami. Ale musiałbym podzwonić - odpowiedział Fool Cool nieco niezadowolony, bo Pan Tool przerwał mu zasłużony sen południowy.
Ale ja muszę kogoś znaleźć bo mnie szef zamotywuje na śmierć. Nie masz pojęcia jak on nudzi. Proszę cię, dowiedz się jak najszybciej.
Mhm, dobra. Na razie.
Na razie.

Teraz Pan Tool czekał już tylko na telefon od przyjaciela. Siedział jak na szpilkach, bał się, że szef go zaraz wezwie. W sumie niby nic wielkiego posłuchać jak się wywnętrza ale było naprawdę na to za gorąco. Kiedyś już przeszedł coś takiego. Był potem nie do życia przez dobrych parę dni, przez co prawie się nie rozstał ze swoją żoną Panią Tulową.
Tymczasem Fool Cool niespecjalnie się śpiesząc zaczął robić sobie śniadanie. Całe szczęście że po godzinie Pan Tool zadzwonił do niego zniecierpliwiony, pytać co się dzieje, dopiero sobie przypomniał o całej sprawie, o której zdążył już przy kawce zapomnieć. Teraz postanowił być szybki. Poza tym, nie musiał nigdzie dzwonić. Doskonale wiedział kto potrzebuje usług Pani Z Odkurzaczem Na Smyczy W Kolorze Jej Oczu.

Niska, rozłożysta w talii i niemożliwie gadatliwa – pomyślał Fool Cool o niedawno poznanej kobiecie, która zwierzyła mu się ze swoich problemów. Spotkał ją na spacerze w parku, gdzie zwykł przesiadywać na ławce wytrwale rzeźbiąc nań wzory swoim wysłużonym kozikiem. Już wielokrotnie miał przez to problemy z Dozorcą Parku, który nie podzielał jego hobby. Skradał się cicho i wyskakiwał zza najbliższego drzewa i krzyczał: - Fool Cool ! To już czwarta ławka w tym miesiącu! Czyś ty kompletnie zwariował?! To mają być normalne ławki a nie jakieś zakopianki!!! I tak było za każdym razem. Dozorca Parku nic więcej nie robił, bo w gruncie rzeczy podobała mu się metamorfoza tych ławek, ale jego szef Dozorca Dozorców był kompletnie niewrażliwy artystycznie. Musiał więc prowadzić chociaż grę pozorów. Poza tym lubił sobie pokrzyczec, a Fool Cool dawał mu do tego powody, no i wszyscy byli zadowoleni. Ale Fool Cool o tym nie wiedział i bał się tych wyskoków zza drzewa. Właśnie tuż po takiej tyradzie Dozorcy Parku prosto w ucho, podeszła do niego - jeszcze trochę się trząsł - i powiedziała cicho: - Niech się pan go nie boi. On lubi sobie pokrzyczeć. Ja go dobrze znam, jest nieszkodliwy.
Jest pani pewna? – spytał równie cicho Fool Cool.
Tak. Czy mogę siupnąć koło pana na ławce? Bo wie pan, rozbolały mnie trochę nogi, a z nogami jak mówila moja mama nie ma żartów. Trzeba na nie uważać i w ogóle. Moja jedna znajoma nie uważała i co? Wie Pan co się jej stało?
No nie wiem – odparł Fool Cool , bo nie wiedział.
No pewnie, że Pan nie wie. Bo i skąd? Ja wiem i zaraz Panu powiem. – powiedziala konspiracyjnie Pani z bolącymi nogami, która nagle wstała, zaczęła podskakiwać i robić przysiady na przemian. – To dla zdrowia, tak trzeba, żeby rozruszać nogi.
Fool Cool popatrzył na nią lekko rozbawiony. Miał ochotę wrócić do swojej ciesiołki ale było widać, że ona szybko się od niego nie odczepi.
A co się stalo z nogami Pani znajomej? – spytał uprzejmie.
Jakiej znajomej?
No tej o której mi przed chwilą Pani opowiadała – odparł zbity z tropu Fool Cool. – ta która nie uważała na nogi.
Co Pan opowiada? Ja niczego takiego Panu nie mówiłam. Czy Pan zdrowy? Wie Pan, zdrowie cenna rzecz , sama o tym się przekonałam jak je straciłam i się okazało, że nie będę już nigdy zdrowa. Moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Są rozpieszczone i przez to takie niedobre. A mama mówiła, nie głaszcz ich ciągle, nie masuj, nie dokarmiaj ciasteczkami i co? Miała racje. Teraz są grube i jak chcę gdzieś iść to muszę je najpierw przez godzinę czule głaskać i nucić im piosenki, najbardziej lubią „Lepszy model” , wie Pan to niby do mnie, że sobie mnie zmienią na lepszą Panią. Mówię Panu to jest straszne. – zakończyła dramatycznie . – Ale Pan jest żle wychowany, ja tu z Panem rozmawiam a Pan się nawet nie raczył mi przedstawić – dodała rozżalonym głosem.
O, przepraszam. Rzeczywiście. To przez tego Dozorcę Parku i te nogi. Jestem Fool Cool. – uśmiechnął się przepraszająco i dodał – A Pani?
Co ja?
No jak się Pani nazywa?
A co to Pana obchodzi? Podejdzie taki do samotnej kobiety w parku i się pyta jak się nazywa. Poza tym, to Pan powinien się pierwszy przedstawić! – huknęła.
Ja już się przedstawiłem, zresztą na Pani prośbę. Jestem Fool Cool.- odparł Fool Cool, który coraz mniej rozumiał o co jej chodzi. Miał już dość.
No widzi Pan, nie można było tak od razu? Ja jestem Pani Niememberska, mieszkam tu w okolicy, mam psa, trzy pokoje, jedną kuchnię i zapraszam Pana , Panie Fool Cool na kawę i ciasteczka , które sama upiekłam, co prawda pomagał mi trochę piesek, moja kochana psina, ale nie bardzo. Bo niewiele się rusza.
Dlaczego? Coś mu się stalo? – spytał Fool Cool, który się zastanawiał co począć z tym zaproszeniem.
Nie, w sumie nic. Trochę nie uważał na nogi i teraz jeździ po domu na takiej platforemce, którą zrobił dla niego taki mój sąsiad, zresztą już z nim nie rozmawiam bo nigdy mi się nie przedstawił, a ja nie lubię ludzi, którzy nie chcą się przedstawiać – odparła i dodała – To co za dwie godziny u mnie na kawie. – dodała jeszcze adres i podskakując na przemian z przysiadami oddaliła się od osłupiałego Foola Coola, który bał się iść do niej ale również bał się nie iść.

Pierwsze co zobaczył, to była mosiężna tabliczka z napisem „Pani Niememberska” na starych, podrapanych drzwiach. Miał ochotę zakręcić się na pięcie i uciec. Zebrał się jednak w sobie i zastukał.
Dzień dobry. Ja przyszedłem na kawę i ciasteczka – powiedział szybko kiedy się tylko drzwi otworzyły i stanęła w nich Pani Niememberska. – Pani mnie zapraszała – dodał, gdy zobaczył jej minę.
Ja Pana zapraszałam? Pan chyba zwariował. Od dawna nikogo nie zapraszałam, a już na pewno nie na kawę i ciasteczka. – odparła zniecierpliwiona.
Jak to? Rozmawialiśmy w parku, tam mnie Pani zaprosiła na kawę i ciastka, które piekła razem ze swoim pieskiem. – Fool Cool sam nie wiedział dlaczego się nie pożegnał i nie poszedł sobie. Może dlatego, że zaczynała go ta baba denerwować i intrygować zarazem.
Może faktycznie. Byłam dzisiaj w parku. To akurat pamiętam ale Pana wcale. Jak się Pan nazywa? – jej ton stał się bardziej przyjazny.
Fool Cool przedstawił się jej po raz trzeci tego dnia. Było widać, że coś ją olśniło.
Och, przepraszam bardzo. Rzeczywiście rozmawialiśmy ale wie Pan, to moje zdrowie... – urwała i zaczęła lekko pochlipywać – niech Pan wejdzie.
Fool Cool z duszą na ramieniu przekroczył próg. Usiadł na krześle przy stole i czekał na Panią Niememberską, która poszła do kuchni po kawę i ciasteczka. Gdy przyszła z poczęstunkiem usiadła i zaczęli rozmawiać. Fool Cool skosztował ciasteczek i się zdziwił, były całkiem niezłe. Z bakaliami i kawałkami czekolady, a nie jakieś suchary nadające się do jedzenia tylko po porządnym odmoczeniu w herbacie. Pani Niememberska właśnie tutaj zwierzyła mu się ze swojego kłopotu.
Widzi Pan, jak już na pewno zdążył Pan zauważyć, mam bardzo krótką pamięć – zaczęła mówić – czasem pamiętam coś przez godzinę albo pół albo i krócej. Bardzo rzadko dłużej. Tylko wyjątkowe zdarzenia utkwiają mi co jakiś czas w głowie i to tylko wtedy gdy powtarzam sobie to często.
To w ten sposób Pani zapamiętała te wszystkie porady mamy o zdrowiu, tak? – spytał Fool Cool.
No nie, ja jeszcze do tego wszystkiego strasznie kłamię i wymyślam, tak żeby coś móc mówić, bo ja lubię mówić.
Pani Niememberska przechodziła chyba szczyt możliwości pamięciowych. Ani razu nie zmieniła jeszcze tematu.
A widzi Pan te karteczki rozsiane po całym domu? Muszę sobie na nich zapisywać, co do czego służy i jak się obsługuje, mówię Panu to jest męczące i to bardzo. O, a tu przy sobie noszę notesik w którym zapisuje to co mam zrobić – powiedziała zmęczonym głosem. Ale mówiła jakoś coraz szybciej. Po chwili chwyciła długopis i zaczęła prędko pisać w notesiku, gdy skończyła powiedziała:
Czy Pan już sprawdził kaloryfery?
Fool Cool otworzył szeroko usta i tak już je zostawił. Widocznie ona już zapomniała o czym rozmawialiśmy i kim jestem – pomyślał – jak jeszcze raz będę musiał się przedstawiać ... Nie zdążył dokończyć myśleć, gdy Pani Niememberska wypaliła:
Co z tymi kaloryferami? I dlaczego Pan się nie przedstawił? Kim Pan w ogóle jest? Naprawdę , powinni uczyć was trochę ogłady!
Niech Pani natychmiast zajrzy do swojego notesiku, szybko!!! – Fool Cool postanowił się jednak nie przedstawiać.
A dlaczego? I skąd Pan o nim wie? Musi być Pan bardzo wścibski skoro mi go Pan podejrzał!!! Oj, nieładnie, nieładnie! – Pani Niememberska przechodziła samą siebie.
Mówiła mi Pani o nim. Niech Pani do niego zajrzy i przeczyta ostatnie zapiski! – odparł starając się być spokojny.
Fool Cool patrzył na nią z nadzieją, że skorzysta z notatek. Zajrzała.
Po chwili czytania znowu miał przed sobą Panią Niememberską z przed paru minut.
W ten sposób dalej toczyła się rozmowa. Fool Cool słuchał, mówił i od czasu do czasu przywracał jej pamięć. Parę razy wzięła go za siostrzeńca za którym chyba tęskniła, ze dwa trzy razy za kogoś z gazowni ale najczęściej pytała o kaloryfery.
I taką właśnie klientkę miał dla swojego przyjaciela Pana Toola. On i Pani Z Odkurzaczem Na Smyczy W Kolorze Jej Oczu będą musieli zmierzyć się z kłopotami Pani Niememberskiej.

Pan Tool w nerwach wysprzątał całe biurko, aż lśniło calą mocą pościeranego laminatu. Precyzyjnie ułożył na blacie kilka kartek, tak miały wyglądać że niby coś robi i akurat w tej chwili przymknął znużone od ciężkiej pracy oczy. Znów usiłował czekać, ale nerwy go ponosiły. Nie dawał rady już drzemać, natychmiast gdy zamykał oczy pojawiał mu się motywujący szef. Był zdenerwowany.
Cholera , mógłby już ten Fool Cool zadzwonić! – krzyknął sobie pod nosem.
Nagle telefon zadzwonił. Pan Tool aż podskoczył.
Halo! – krzyknął – Fool Cool to ty?
Halo! Dzień dobry Panu. Jest Zosia? – odezwał się głos w telefonie.
Nie! Tu nie ma żadnej Zosi! Jaja Pan sobie robi czy co?! – wykrzyczał w słuchawkę czerwony na twarzy Pan Tool, po czym rzucił słuchawkę na widełki. – Cholera, jeszcze jeden taki numer i dostanę zawału! – pomyślał. Wyjął długopis i zaczął go rozkręcać, skręcać aż wystrzelił mu z rąk. Robiło mu się coraz bardziej gorąco. Zdemolował jeszcze dwa długopisy, które mu zostały i zabrał się za spinacze. Gdy już zrobił półmetrowy łańcuszek, telefon znów zadzwonił. Powoli podniósł słuchawkę i lekko trzęsącym się głosem powiedział:
Słucham. Przy aparacie Pan Tool.
Cześc Tool! To ja Fool Cool.
I co? Masz kogoś!!? – Pan Tool ledwo się hamował. Czuł, że nerwy mu aż skrzypią.
Co się tak denerwujesz? Po co ten pośpiech. Co tam u ciebie słychać? Jak tam żonka? – Fool Cool wyraźnie dobrze się bawił.
Zaraz oszaleję!!! Mów wreszcie! – już się nie hamował – Masz kogoś czy nie?!!!
No mam, mam. Przyjedź do mnie, to ci wszystko wyjaśnię, a potem pójdziemy do twojej klientki.
Pan Tool natychmiast wyszedł z biura uprzednio powiadamiając sekretarkę, że jedzie do klienta i nie wie kiedy wróci. Tym razem upiekło mu się z tą motywacją.

Fool Cool miał mieszkanie urządzone bez smaku. Pan Tool zawsze mu to mówił, ale dzisiaj wolał nie wdawać się w uszczypliwości. Przeciwnie. Był miły i zachwalał wszystko, co mu tylko wpadło w oczy. Siedzieli i rozmawiali. Fool Cool opowiedział mu o Pani Niememberskiej, o jej pamięci a raczej jej braku, o kłamaniu i wymyślaniu, a na koniec powiedział:
Uważam, że ona się świetnie nadaje dla tej waszej Pani Z Odkurzaczem Na Smyczy W Kolorze Jej Oczu. Jak myślisz?
No tak, cóż, poniekąd tak – Pan Tool był zawiedziony. Nie na takiego klienta czekał. Miał to być klient z prostymi kłopotami, a nie tymi z najcięższego gatunku. Chciał to szybko załatwić i zgarnąć swoją prowizję, a tu będzie się musiał szarpać, wymyślać i kombinować. I to jeszcze nie było nic pewnego. – Tandeta – pomyślał rozgoryczony.
Postanowili pójść razem do Pani Niememberskiej jutro, z samego rana.
Fool Cool miał jeszcze dzisiaj skontaktować się z nią celem umówienia wizyty.
Spotkali się pod domem Pani Niememberskiej. Fool Cool poprzedniego dnia był u niej i umówił się na dzisiaj, był jednak pewien, że ona nic nie pamięta.
Ja pójdę pierwszy, może mnie sobie przypomni. O tobie tylko słyszała więc nie ma co liczyć, że cokolwiek pamięta. Pewnie weźmie nas za jakąś brygadę remontową. – powiedział Fool Cool. Zastukał do drzwi i ku jego zdumieniu Pani Niememberska wiedziała kim są. Okazało się, że zaraz po przebudzeniu zaczęła czytać swoje notatki i czytała je tak długo, aż wbiła sobie do głowy, że ma dzisiaj wizytę i w jakim celu. Niestety przez to kompletnie zapomniała jak się robi kawę, więc minęło trochę czasu zanim znalazła pisane przez siebie instrukcje i się z powrotem nauczyła. Gdy ich zaprosiła do stołu, podała kawę, a Pan Tool zaczął z nią rozmawiać.
Nasz wspólny znajomy , Pan Fool Cool opowiedział mi o Pani przypadłości, tak że troszkę się już orientuję. – powiedział wypracowanym miłym tonem.
Tak , tak ale w czym się Pan orientuje? – Pani Niememberska wyraźnie traciła już pamięć. To całe przypominanie jak się robi kawę całkowicie ją pochłonęło. – Czy Pan jest sprzedawcą kawy?

Pan Tool lekko oniemiał. Sądził, że Fool Cool przesadza jak mu opowiadał o niej, widać było, że jednak nie.
Proszę zajrzeć do notesu! Wczorajsze zapiski. – Fool Cool przystąpił do ratowania pamięci. I rzeczywiście pomogło. Mogli rozmawiać dalej.
Sądzę, że potrafimy Pani pomóc. Gyby skorzystała Pani z naszej Pani Z Odkurzaczem Na Smyczy W Kolorze Jej Oczu, jest niezawodna w takich przypadkach. – Pan Tool postanowił nie bawić się we wstępy, wolał skorzystać z działającej pamięci Pani Niememberskiej. Nie chciał spędzić tutaj całego dnia, tym bardziej, że umówili się z Foolem Coolem na piwo. – Proszę Pani, będzie to wyglądało tak. Spotka się Pani z Panią Z Odkurzaczem Na Smyczy W Kolorze Jej Oczu w dogodnym terminie, myślę, że jedno dwa spotkania powinny wystarczyć.
A co ma wystarczyć? I co z tą kawą? Jakie Pan proponuje gatunki? – pamięć Pani Niememberskiej wyraźnie upatrzyła sobie ten temat. – A czy są dobre? Bo wie Pan, ja lubię taką mocną z mleczkiem. Wiem, że mleka Pan nie sprzedaje, to widać od razu, mleczarze mają zawsze takie spierzchnięte dłonie, a Pan to ma ładne i czyste. Moja mama zawsze mówiła, myj ręce córeczko, bo to takie higieniczne i potrzebne dla zdrowia.
Fool Cool znów musiał zadziałać. Tym razem powtarzała sobie częściej, żeby dłużej móc rozmawiać, a nie na okres jednego zdania.
Przepraszam Panów. To nie moja wina. Moja mama....
Notes! Szybko! – Fool Cool podetknął Pani Niememberskiej notatki pod nos. Był już zdecydowany trzymać je tam przez cały czas.
O Boże. Ja znowu zapomniałam. Muszę się skupić.Dzisiaj tak długo pamiętałam o jednym, że mi teraz wszystko się miesza. Proszę, niech Pan mówi.
Pan Tool zaczął wszystko od początku, a że dużo mu się nie udało, nie miał wiele do nadrobienia. Roztoczył jej wizję życia z doskonale działającą pamięcią, jak to będzie cudownie i wspaniale, że mieszkanie nabierze zupełnie innego wyglądu bez tych karteczek, a to wszystko za umiarkowaną cenę usług Pani Z Odkurzaczem Na Smyczy W Kolorze Jej Oczu.
Podczas tego dosyć długiego monologu, Pani Niememberska przepraszała ich pięć razy, ale zgodziła się. Umówili się na jutro u niej, rano, żeby nie musiała długo pamiętać.

sobota, 10 października 2009

piątek, 9 października 2009

Hektor i Wektor odcinek1

Hektor i Wektor spotykają na swojej drodze miejscowego pieska.



Już niedługo zacznę zamieszczać tutaj przygody Hektora i Wektora.
Zapraszam do oglądania i przejmowania się losem wszechświatów.