Lekko odkręcony słoik po majonezie ale wymyty do czysta, stał na schodach przejścia podziemnego i tłumaczył Foolowi Coolowi jak najlepiej dojechać do centrum. Fool Cool uważnie słuchał i starał się zapamiętać podane mu przez Witolada , tak mu się przedstawił niecodzienny rozmówca, wskazówki.
- No wiec musi pan, proszę pana, pójść w górę tymi schodami i skręcić lewo, do wyjścia obok tej białej budki. Dalej pójdzie pan prosto, aż do takiego miejsca, w którym się wydaje że pachnie goframi. Tam trzeba skręcić w lewo i około po 300 krokach będzie stał mały chłopiec sprzedający lemoniadę. Musi go Pan minąć i iść dalej prosto w dół, aż do schodów za ścianką, z napisem Muzeum w lewo i skręca Pan w prawo i zaraz prosto kawałeczek ...
- Przepraszam, co z tymi goframi?
- Jakimi goframi?
- No przecież przed chwilką mówiłeś , oj przepraszam, nie wiem jak mam się zwracać?
- Wystarczy – Słoju.
- A więc Słoju Witoldzie, co z goframi o których przed chwileczką mówiłeś?
- Ach, tych. Budka z goframi jest przy plaży, ale to bardzo daleko. – Słój lekko zmienił kierunek trasy.
Fool Cool poczuł że się poci. Cięzko szla im ta rozmowa.
- Czy słój mnie nie rozumie? Miałem dojść do miejsca w którym pachnie goframi i nie pamiętam co miałem tam zrobić.
- Wie pan co? Ja z panem pojdę tam gdzie będzie Pan chciał.
- O, dziękuję bardzo – ucieszył się Fool Cool.
..............................................................................................................................................................................................................................................................................................................
TUTAJ WASZE POMYSŁY
zakończenie
Wtem rozległ się gong dworcowy i doleciał do niego narastający dźwięk:
- Wstawaj! Wiesz która jest godzina?! Boże, ile razy Ci mówiłam, nie siedź do późna to się wyśpisz, a ty oczywiście nie, siedzisz i siedzisz, nie wiadomo co tam robisz, coś tam dłubiesz, jakieś pierdoły a ja chcę spać, a ty mi przeszkadzasz i w ogóle, zupełnie jak bym miała spać w jakimś metrze czy w tramwaju, tak hałasujesz,
FoolCool wstał z łożka i poszedł do kuchni. Już na niego czekał, wielki pusty słój po majonezie. Witold Słój odkręcił się i z lekko rozbawionym gwintem zaprosił się na sałatkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jakiś czas temu trafiłem na Twój blog przez nieoficjalne forum opowiadań pl i powiem, że niektóre rzeczy tu zrobiły na mnie spore wrażenie, szczególnie komiksy. Obecnie z kilkoma osobami reaktywujemy forum dyskusyjne zajmujące się właśnie takim nowatorskim podejściem do pisania i innych przejawów "artyzmu". Nie wiem jak do Ciebie dotrzeć inaczej niż przez bloga, a przydałaby się nam ktoś z takim podejściem do tworzenia, jakie tu przedstawiasz. To nie reklama, raczej zaproszenie do wspólnej zabawy. Co Ty na to? (www.m0rswin.fora.pl)
OdpowiedzUsuń